D2C w żywności – realna szansa tylko w kooperacji, nie w samotnych e-sklepach

Model D2C (direct to consumer) był przez lata przedstawiany jako „wyzwolenie producenta”. Jednak w żywności okazało się, że samotny e-commerce producenta to w 9/10 przypadków ślepa uliczka. Food jest najtrudniejszą kategorią digitalową: wysokie koszty pozyskania ruchu, sezonowość, krótkie terminy przydatności, brak efektu koszyka i bardzo drogie fulfillmenty jednostkowe. Realna szansa D2C w żywności istnieje – ale nie w samotności. Tylko w strukturach kooperacyjnych, marketplace’owych i sieciowych, gdzie koszt ruchu, logistyki i edukacji jest współdzielony, a producent koncentruje się na tym, co jest istotą jego talentu: jakości surowca i procesu.

Samotny e-commerce w żywności ma za wysokie koszty ruchu i pozyskania klienta

Food nie generuje spontanicznych impulsów jak moda czy elektronika. Tutaj ruch musi być aktywnie budowany i edukowany. Samotny e-commerce w food płaci gigantyczne CPC i CPM, bo nie ma efektu brandowego, nie ma kategorii, nie ma sieciowego popytu. Generowanie sprzedaży jednostkowej jest zbyt drogie.

Marketplace rozbija ten problem na wielu producentów – a jeden ruch generuje popyt dla wielu. To zmienia ekonomię CAC. Tam gdzie pojedynczy sklep przepala budżet, marketplace konwertuje ten sam ruch x40 bardziej efektywnie, bo klient widzi wybór, konteksty, porównanie i może od razu zbudować koszyk większy niż 1 SKU.

Kooperacja w logistyce obniża realne koszty „jakości premium”

Fulfillment w food to najtrudniejsza infrastruktura – chłód, czas, wrażliwość sensoryczna. Samotny sklep D2C płaci za to zawsze w najdroższej formie. Kooperacyjne modele marketplace pozwalają na optymalizację wysyłek, routing, współdzielenie infrastruktury, a docelowo – inteligentny podział modeli logistyki dla różnych kategorii.

To nie niszczy craftu – to tylko eliminuje koszty, które nie budują wartości sensorycznej produktu. D2C w food premium musi być ekonomicznie zdrowe. Samotny sklep nie ma jak tego osiągnąć strukturalnie.

Marketplace rozwiązuje największy blok w D2C: brak powtarzalności koszyka

W D2C producent żywności sprzedaje zazwyczaj zbyt wąską kategorię. Klient nie będzie zamawiać hurtowo tylko jednego typu produktu co tydzień. Brakuje różnorodności kategorii i rotacji sensorycznej. Marketplace buduje powtarzalność koszyka – bo daje różnorodność, sezonowość, kontekst.

Producent ma retencję dzięki temu, że klient wraca po różne rzeczy. A skoro wraca – to wraca także do niego. To jest retencja sieciowa. Tego samotny sklep nigdy nie wygeneruje mechanicznie. Jeżeli masz produkty spożywcze, które chcesz pokazywać na nowych rynkach koniecznie sprawdź: https://urolnika.pl/.

Kooperacja umożliwia producentowi być producentem – nie agencją marketingową

Największy błąd narracyjny D2C w Polsce: wmawiano producentom, że muszą stać się marketerami i performance’owcami, żeby przetrwać. To zabiera czas, focus i energię od jakości. W food to absurd. Producent ma być mistrzem produktu. Marketplace ma być mistrzem dystrybucji.

D2C działa tylko wtedy, gdy marki współdzielą infrastrukturę popytu, edukacji i ruchu. I to jest najbardziej zdrowa i najuczciwsza forma kapitalizmu jakościowego w food.

Kategorie: Biznes i Firma,

Autor

Ambroży Kotarski

Instytut Rynku Kapitałowego