50 proc. firm w Polsce ma problem z zatorami płatniczymi

Połowa firm w Polsce ma problem z zatorami płatniczymi. 2/3 z nich ostatecznie dostaje przelew, ale na kwotę znacząco niższą niż należność wynikająca z faktury. Co dziesiąta w ogóle nie otrzyma zapłaty za swoje towary i usługi – wynika ze statystyk BIG InfoMonitor. Problem zatorów dotyka zwłaszcza przemysł, handel i transport, stopniowo poprawia się za to sytuacja w budowlance. Mimo że przeterminowane płatności i niesolidni kontrahenci wciąż są dla firm zmorą, która powoduje kłopoty z ich własną płynnością, 90 proc. ma opory przed tym, żeby się upomnieć o swoją należność.

– W badaniach wyłania się obraz lekko poprawiającej się sytuacji w płatnościach, przy czym słowo „lekko” oznacza, że nadal około 50 proc. firm boryka się z problemem zatorów płatniczych. To oznacza, że połowa firm ma co najmniej jedną fakturę, której termin płatności przekroczył 60 dni w ciągu ostatnich 6 miesięcy. W badaniach pytamy przedsiębiorców również o przeterminowane faktury powyżej 30 dni i tutaj na ten problem zwraca uwagę 60 proc. firm – mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Sławomir Grzelczak, prezes zarządu Biura Informacji Gospodarczej InfoMonitor, wiceprezes Biura Informacji Kredytowej.

Opóźnienia w płatnościach to nie jest jedyny problem, bo – jak pokazują badania BIG InfoMonitor – do przelewu często w ogóle nie dochodzi. Dzieje się tak w co dziesiątym przypadku. Natomiast 2/3 firm, które muszą czekać powyżej dwóch miesięcy na zapłatę za swoje towary bądź usługi, ostatecznie dostaje przelew, ale o wartości niższej nawet o 25 proc. niż kwota na fakturze.

– Dla firm, które mają kłopoty z opóźnionymi fakturami, rodzi to problem z ich własną płynnością – podkreślił Sławomir Grzelczak w rozmowie podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy.

Co piąta firma wskazuje, że gdyby otrzymywała płatności za wystawione faktury w terminie, toby miała obroty wyższe o ok. 30 proc.

– Całkiem sporo firm dotkniętych tym problemem, zwłaszcza z sektora usług, myśli o upadłości. W ubiegłym roku groziło to 6 proc. poszkodowanych przedsiębiorstw. Ten problem powoduje efekt domina. Firma, która ma problem z płatnościami, powoduje problemy albo wręcz ciągnie na dno również inne firmy – mówi Sławomir Grzelczak.

Przedsiębiorcy, którzy zmagają się z zatorami płatniczymi, sami muszą szukać zewnętrznych źródeł finansowania, zwykle po to, aby utrzymać płynność i sfinansować bieżącą działalność, czyli m.in. wynagrodzenia dla pracowników czy zakup towaru. Jednym z najczęściej stosowanych rozwiązań są kredyty obrotowe – według danych Związku Banków Polskich korzysta z nich 52 proc. średnich firm oraz 41 proc. mikro i małych.

Z danych BIG InfoMonitor wynika, że sytuacja wygląda najgorzej w handlu i transporcie, gdzie aż 98 proc. przedsiębiorstw miało do czynienia z zapłatą faktur co najmniej miesiąc po terminie.

– Poprawiła się natomiast sytuacja w budowlance – mówi Sławomir Grzelczak. 

Jest to efekt dobrej koniunktury na rynku budowlanym. Ograniczone moce wytwórcze w sytuacji boomu budowlanego powodują, że w interesie wykonawców jest utrzymywanie dobrych relacji z podwykonawcami, czyli m.in. płacenie im w terminie. 

– Co ciekawe, firmy, które są przezorne albo już dotknęły ich problemy z zatorami, radzą, by upominać się o zapłatę jeszcze przed wymagalnością faktury, dzwonić albo wysyłać e-maile. Jeśli to nie skutkuje, warto jest stosować narzędzia miękkiej windykacji, które skłaniają dłużnika do zapłacenia. Może to być wpis do rejestru dłużników, wywiadownia gospodarcza, różnego rodzaju monity.

Prezes BIG InfoMonitor podkreśla, że przy twardej windykacji – czyli wtedy, kiedy do gry wkracza już sąd i komornik – odzyskanie pieniędzy jest znacznie droższe, a przy tym mniej prawdopodobne. Dlatego ważna jest prewencja, np. wcześniejsze sprawdzenie kontrahenta w Rejestrze Dłużników BIG. Jeżeli ma niespłacone zobowiązania, jest to poważny sygnał ostrzegawczy.

– Aż 90 proc. firm w Polsce ma opory przed tym, żeby się upomnieć o swoją płatność. Połowa nie robi tego w ogóle, a druga połowa upomina się, ale tylko u mniejszych kontrahentów. Wolą poczekać, nie chcą straszyć tych większych. Pytamy firmy, czy im się to opłaca i okazuje się, że rzadko. Upominanie się czy wezwanie do zapłaty albo wpis do rejestru dłużników to mimo wszystko tańszy sposób na odzyskanie pieniędzy niż późniejsza procedura sądowa – mówi Sławomir Grzelczak.

Firmy często nie chcą upominać się o zapłatę w obawie o to, że kontrahent źle zareaguje i zerwie współpracę. Jednak z badań BIG wynika, że reaguje tak tylko jeden na pięciu dłużników, a pozostałych czterech po prostu spłaci zaległość.

– Pytanie, jakim kontrahentem jest ten jeden, który obraża się za to, że ktoś upomniał się o swoje pieniądze i czy w takim przypadku na dłuższą metę rzeczywiście można liczyć na dobrą współpracę – mówi Sławomir Grzelczak.

Zatorom płatniczym ma przeciwdziałać przyjęta w lipcu przez Sejm ustawa, która na największe firmy nakłada obowiązek raportowania praktyk płatniczych (od stycznia 2020 roku) i umożliwia nałożenie na nie kar finansowych, jeżeli przeciągają w czasie regulowanie swoich zobowiązań. Monitorowaniem takich praktyk zajmie się Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. Ustawa skraca terminy zapłaty do 60 dni w przypadku kontraktów zawieranych przez duże firmy z podmiotami z sektora MŚP.

 

Kategorie: Finanse,

Autor

Ambroży Kotarski

Instytut Rynku Kapitałowego